WTF FILMS: 2012: DOOMSDAY

Data:
Ocena recenzenta: 1/10

2012: Doomsday: sam tytuł mówi nam dużo o tym filmie, a w polskim tłumaczeniu jeszcze więcej! Rzeczywiście 2012: Doomsday to koniec świata! Wydaje się, że scenariusz został napisany w pośpiechu bazując na modnych i głośnych wówczas przepowiedniach Majów o końcu świata, i równie szybko został zrealizowany aby zdążyć przed premierą, i załapać się na kampanię promocyjną, przereklamowanego filmu, o podobnie brzmiącym tytule: "2012" Rolanda Emmericha.

Takim sposobem producenci wzbiliby się na fali wznoszącej gatunku kina katastroficznego, które w tym okresie miało się bardzo dobrze, z resztą dalej ma się dobrze.
Ten film to szmira, ale powiem jedno - utarł się w mojej pamięci na zawsze...

W filmie położono nacisk na religię i delikatnie mówiąc zrobiło się tak jakby pro chrześcijańsko. :) Rozumiem konwencję filmu i to, że trzeba było pokazać wagę religii w prawie każdej scenie, tak aby nawet w plemionach Bantu ludzie mogli się zorientować że "Bóg tak chciał"... (hasło przewodnie w filmie)


Fabuła. FRANK (Dale Midkiff) jest archeologiem i podczas jednej z ekspedycji w Meksyku znajduje dowód na istnienie Chrześcijaństwa w tamtych rejonach, jeszcze zanim Kolumb przywiózł je z Europy. We wszystkim pomaga mu SUSAN (Ami Dolenz), jego żona, również archeolożka ;). Równocześnie naukowcy z NASA odkrywają straszną rzecz - Ziemia ma zamiar zatrzymać się 21 grudnia 2012 roku co doprowadzi do kataklizmów i końca świata! Na szczęście nasi archeolodzy wchodzą w posiadanie wiedzy jak to wszystko odkręcić. Z czasem poznajemy kolejnych protagonistów i wszyscy razem przeżywają swoją przygodę życia. Bohaterowie sami nie wiedzą dlaczego rzeczy się dzieją, ale ufają swojej wierze i godzą się na wszystko co ma im do zaoferowania Bóg. Trafiają do świątyni Majów i tam...


Zdjęcia jak z brazylijskiej telenoweli, operator robił co mógł aby nadać filmowi odpowiedni charakter, mimo że nie do końca wychodziło, ale to nie jego wina.
Montaż, tutaj pierwszy raz mogę coś napisać o montażu... Jest kulawy jak cała reszta filmu. Pojawiają się błędy montażowe jak np. złamanie osi kontaktu i inne.


Efekty specjalne to odpowiednie słowo... VFX-y to dopiero pokazy sztucznych ogni! Lepsze efekty widziałem w filmach z lat 60' ("Ptaki" Hitchcocka wyglądają bardziej realnie, niż śniegowe kule z nieba lub deszcz w dżungli).
Muzyka jest spoko, bardzo filmowa... Gra aktorska haha, aktorzy grali jakby im nikt nie zapłacił, jednym słowem tragedia.


Na zakończenie napiszę, że film polecam bo jest beznadziejny i można się pośmiać jak z dobrej komedii. Żenujący gniot, tak można opisać 2012: Doomsday!
Pomimo swoich wad, ten obraz nie pozwala o sobie zapomnieć i za to wielki szacun. Widziałem setki lepszych filmów od tego, ale tamte nie pozostawiają po sobie żadnego wspomnienia, ten zaś zostawia wielką rysę w pamięci, jak na ekranie nowego iPhona.
Jestem zadowolony, że miałem okazję zobaczyć ten twór, wiem że Bóg tak chciał...

Zwiastun:

Z "Zębami" może spróbuję się zmierzyć, ale z tym... hmm... hmm...

Ostatnie 2 zdania to czyste mistrzostwo. :D

a dzięki za miłe słowa, może zmobilizują mnie do napisania czegoś jeszcze :) Na tapecie mam nowość 2013 rocznik, tylko że padłem po godzinie oglądania... jak dokończę spróbuję może coś napisać :)

Dodaj komentarz